"Ballade o duszy narodu"
Próbowali nas wymazać-
traktatami,czołgami,
ciszą,co miała zagłuszyć
nasze imię.
Ale my pamiętaliśmy.
W szeleście śniegu,
w krokach po brukowanych ruinach
szeptaliśmy:Polsko,ziemio ojców naszych,
jesteś w nas.
Podzielili nas mapami,
ale nie duchem.
Śpiewaliśmy pod nosem,
książki chowaliśmy pod podłogą,
światło gasiliśmy nie z lęku,
lecz z godności.
Mowa nasza
żyła w kołysankach
I ostatnich słowach umierających.
Orzeł upadł,
ale się nie skłonił.
Staliśmy w dymie płonących miast,
z pustymi dłońmi
I nieugiętym sercem.
Z popiołu zbudowaliśmy nadzieję,
z głodu-wiarę,
ze straty-siłe.
Kiedy przyszli a butami
i obcą flagą,
staliśmy się lasem-
cichym,czujnym,
wiecznym.
Opór nasz
nie rósł z nienawiści,
lecz z miłości
zbyt głębokiej,by zginąć.
W Warszawie
kamienie pamiętają dzieci
z wierszami w kieszeniach.
W Katyniu
milczenie wciąż płacze,
a drzewa
pochylają się, jakby słuchały.
A gdy otwarły się bramy stoczni,
powstaliśmy znów-
nie z zemsty,
lecz z głosów.
Milion serc
biło jak jedno,
mówiąc:dość.
I świat nas usłyszał.
Dziś idziemy wolni
ulicami wybrukowanymi ofiarą.
Wiatr niesie glossy
tych,co odeszli-
ale nie zniknęli.
Są duszą każdego hymnu,
każdej flagi,
każego cichego aktu odwagi.
To jest polskie blues:
nie pieśń żalu,
lecz pamięci.
To ogień,
przekazywany szeptem
z rąk do rąk.
To my-
naród,którego nie da się pokonać,
bo wybrał trwać.
Polsko,ziemio ojców naszych-
Twoje serce bije w nas
na zawsze.