Gory milkną pod złotym niebem,
gdy ostatnie światło spływa po dachach
I miasto wypuszcza cichy oddech.
Cienie wydłużają się na brukowanych ulicach,
dziecięcy śmiech gaśnie
w ciepłym bezruchu wieczoru.
Stary kamienny kościół milczy,
spoglądając,jak ptaki zataczają krąg
I znikają wśród jodeł.
Gdzieś uchyla się drzwi--
zapach chleba,
dźwięk domu.
W Głuchołazach
zachód to nie koniec,
lecz cicha obietnica,
że spokój wciąż tu mieszka,
schowany między drzewami a czasem.